„Kuchnia książek” to list, który wysyłam do trzydziestoletniej siebie – wywiad z Kim Jee Hye

Anna Sierant Anna Sierant
08.05.2024

„Kuchnia książek” – czyż ten tytuł nie brzmi intrygująco? Tym bardziej kiedy wiemy, że tak nazywa się niezwykła księgarnia prowadzona przez główną bohaterkę powieści Kim Jee Hye. Bohaterkę, co nie bez znaczenia, po trzydziestce. O miłości do ludzi i czytania, a także rozterkach koreańskich trzydziestolatków, które wydają się mieć wymiar uniwersalny, rozmawiam z autorką „Kuchni książek”. Zapraszam do lektury!

„Kuchnia książek” to list, który wysyłam do trzydziestoletniej siebie – wywiad z Kim Jee Hye Materiały Wydawnictwa Czarna Owca

[Opis: Wydawnictwo Czarna Owca] Życie jest jak regał z książkami, nigdy nie wiesz, jaka Ci się trafi.

Mieszkająca w Seulu Yujin przez kilka lat była bez reszty pochłonięta tworzeniem start-upu. W wyniku wielu decyzji musiała jednak sprzedać firmę i straciła pracę. Jej życie całkowicie się zmienia, kiedy przypadkiem odwiedza wieś Soyang-ri. Oczarowana tym miejscem postanawia zrezygnować z wielkomiejskiego życia i założyć księgarnię. Wyjątkową księgarnię.

W Soyang-ri Book’s Kitchen można odnaleźć spokój i otrzymać wsparcie, kiedy w życiu dzieje się zbyt wiele. A wszystko oczywiście za sprawą książek.

Czas mija, zmieniają się pory roku, do Soyang-ri Book’s Kitchen przybywają kolejni goście. Każdego sprowadzają inne kłopoty bądź rozterki. I każdy z nich otrzymuje książkę, która ukoi jego duszę i która pomaga w rozwiązaniu problemów.

Magiczna koreańska powieść o magicznym miejscu. O ludzkich losach. I o mocy, która drzemie w książkach.

Wywiad z Kim Jee Hye, autorką powieści „Kuchnia książek”

Anna Sierant: „Kuchnia książek” to twoja debiutancka powieść i zapewne nieraz słyszałaś to pytanie, ale nie mogę i ja nie zapytać: co sprawiło, że pewnego dnia, czekając na samolot na lotnisku, postanowiłaś odważyć się na ten krok i napisać książkę?

Kim Jee Hye: Tak właściwie to nie podjęłam decyzji o napisaniu książki w trakcie oczekiwania na lot. Kiedy zdecydowałam się na stworzenie powieści, przypomniałam sobie, jak w przeszłości czekałam zamyślona na samolot powrotny do Korei z podróży biznesowej do Stanów Zjednoczonych. Wtedy wpadła mi do głowy myśl, że lotnisko można porównać do przestrzeni, która nie jest ani miejscem wylotu, ani celem podróży, tylko odczuwa się ją jako niejednoznaczną, szarą granicę pomiędzy tymi dwoma stanami.

Kiedy już zdecydowałam, że napiszę książkę, spojrzałam wstecz na moje dotychczasowe, trzydziestoparoletnie życie i uświadomiłam sobie, że po trzydziestce mój czas balansował z trudem również pomiędzy dwoma punktami, granicami – rodzicielstwem i pracą. W mojej głowie zrodziło się pragnienie napisania o tym, co mnie dręczyło, gdy byłam właśnie w tym wieku, i przekształcenie tego w powieść. „Kuchnię książek” można więc postrzegać jako list, który wysyłam do trzydziestoletniej siebie.

A jakie uczucia towarzyszyły ci podczas pisania tej książki? W posłowiu zaznaczasz, że tworząc, byłaś szczęśliwa, potem pojawił się stres. A jak jest teraz? Czy spodziewałaś się, że książka ukaże się nie tylko w Korei, ale i zostanie przetłumaczona na inne języki?

W trakcie pisania powieści miałam wrażenie, że chowam się w ukrytym miejscu wewnątrz mnie. Czułam, jakby pojawiający się wraz z porami roku nowi bohaterowie powieści powoli mnie akceptowali i witali się ze mną, kiedy wchodziłam w świat Soyang-ri Book’s Kitchen.

Jak już wcześniej wspominałam, chciałam przeobrazić w powieść i uporządkować w punktach to, czego się nauczyłam i co czułam, przeżywając tę dekadę po trzydziestym roku życia. Myślę, że był to proces „ożywiania” moich zmartwień poprzez historie bohaterów, w których piszę o stracie, zranieniach i porażkach tych książkowych trzydziestolatków. Ludzi rywalizujących o to, by być najlepszymi w tym, co robią, a jednocześnie ukrywających za wszelką cenę swoje kompleksy.

Nigdy nie sądziłam, że moja pierwsza książka zostanie wydana w innych krajach niż Korea. Szczerze mówiąc, nadal nie wydaje mi się realne to, że prawa autorskie do powieści zostały sprzedane za granicę. Może wraz z popularnością K-popu i K-dram (koreańskich seriali) zainteresowanie samą Koreą wzrosło, a wraz z nim pojawiło się i zaciekawienie koreańską literaturą. Uważam za zaszczyt to, że moja książka trafia w ręce zagranicznych czytelników. Myślę, że zawdzięczam to obecności na rynku innych, doświadczonych koreańskich autorów, którzy konsekwentnie pisali i wydawali dobre tytuły.

Chciałabym więc skorzystać z okazji i podziękować wszystkim, których wysiłek i zaangażowanie sprawiły, że książka została wydana także poza Koreą Południową. Ostatnio, widząc, jak słowa „Kuchni książek” przenikają do moich czytelników, uświadomiłam sobie siłę spisanej przeze mnie historii. Jestem zaskoczona i wdzięczna, że istnieje narracja wykraczająca poza kulturę i język, z którą każdy człowiek może się utożsamić. Z niecierpliwością czekam też na polskie wydanie „Kuchni książek” – chciałabym jak najszybciej móc zapoznać się z jego okładką!

Okładka zdecydowanie przyciąga oko! Chciałabym teraz zapytać o główną bohaterkę „Kuchni książek”, Yujin, która wykazuje się nie lada odwagą – po sprzedaniu swojego start-upu i stracie pracy porzuca wielkomiejskie życie i otwiera księgarnię w niezwykłym miejscu, we wsi Soyang-ri. Sama księgarnia też nie jest po prostu księgarnią, dzieje się tam niemało – w Soyang-ri Book’s Kitchen można przenocować, dobrze zjeść, wziąć udział w interesujących wydarzeniach. Myślę, że przedstawiłaś w swojej powieści idealne miejsce dla każdego mola książkowego. Natalia Miśkowiec, która napisała blurb do polskiego wydania twojej książki, zauważyła: „Czuję się taka ukojona, otulona. Niesamowicie komfortowa książka!”. Ja też się tak czułam po lekturze. Czy zależało ci na tym, by książka niosła ze sobą właśnie taką terapeutyczną moc?

Przede wszystkim bardzo chciałabym podziękować pani Natalii Miśkowiec za napisanie rekomendacji. A odpowiadając na pytanie, poprzez „Kuchnię książek” chciałam przekazać wiadomość o treści: „Jeśli jesteś zmęczony/a życiem, możesz zrobić sobie przerwę”. Chciałam, aby czytelnik mógł podczas lektury spojrzeć wstecz: na siebie, na swoje zagubione i zranione uczucia, i poczuć komfort i radość, które mogą dać natura i sztuka.

Swoją książką chciałam pokazać, że nie warto skupiać się na trudnościach, lecz wykazać się odwagą, by zacząć od nowa. Takie było też moje nastawienie, które towarzyszyło mi w trakcie pisania powieści. Czasami ma się wrażenie, że przez nasze życie przechodzi gwałtowna burza, jednak gdyby się nad tym zastanowić, są też szczęśliwe momenty, które zaczynają się od tego, że jesteś przez kogoś darzony głęboką miłością. Światło i cienie przenikają się wzajemnie, składając się po prostu na życie.

„Kuchnia książek” przedstawia losy nie tylko Yujin, ale i dziewięciorga osób, których ścieżki krzyżują się właśnie w księgarni. W historiach wielu z nich wybija się motyw przepracowania. W ostatnim czasie przeczytałam kilka książek koreańskich autorów, w których wybrzmiewa wątek pracy ponad miarę, społecznej presji na odniesienie zawodowego sukcesu. Czy skoro ten temat jest podnoszony, to w tej kwestii w Korei, w kraju jednych z najbardziej zapracowanych ludzi świata, coś się zmienia? Czy ta presja choć trochę w ostatnich latach się zmniejszyła?

Myślę, że Koreańczycy są ludźmi, których nadrzędnym celem jest „chęć bycia najlepszymi w danej dziedzinie” lub „chęć doskonałego wykonania powierzonego zadania”. W rezultacie często całą swoją energię i czas poświęcają pracy. W latach 50. XX wieku Korea należała do krajów rozwijających się, natomiast w 2024 roku zaliczana jest do najbogatszych państw na świecie. Myślę, że w tym szybkim rozwoju miały znaczenie takie cechy Koreańczyków jak perfekcjonizm.

Jednak nie wszystko jest takie idealne. W tym społeczeństwie nie można przyznać się do czegoś, co sprawi, że w czyichś oczach nie będziemy najlepsi. Moim zdaniem to dlatego staliśmy się depresyjnym narodem pełnym lęków, wypalonym zawodowo. Jednak mniej więcej od dekady hasło „work and life balance” staje się głośnym tematem w Korei, a kultura pracy stopniowo ulega zmianom. Presja związana z życiem według zasad konfucjanizmu zmniejsza się, natomiast popularniejszym podejściem jest to, które ceni niezależne życie jednostki. W efekcie tego wydaje się, że przekazy takie jak: „To w porządku, że nie jesteś najlepszy” lub „Kochajmy siebie takimi, jakimi jesteśmy”, mają coraz większy wpływ na koreańskie społeczeństwo.

A czy z historią którejś z postaci czujesz się szczególnie związana? Któraś z nich jest ci najbliższa? Wydawałoby się, że mogłaby to być historia samej Yujin.

Yujin jest dla mnie jak siostra, od której czerpię wzorce! Wiele osób wyobraża sobie, że to właśnie Yujin jest do mnie podobna. Oczywiście posiadam niektóre jej cechy, ale jeśli miałabym wybrać jedną osobę, z którą najbardziej się utożsamiam, byłaby to Nayun. Podobnie jak ona pracowałam w wielkiej firmie, w Samsungu, który – jak na giganta przystało – oferował różne benefity, opiekę społeczną. W pracy też było wiele okazji do nauki, rozwoju. Ale w pewnym momencie zaczęłam się martwić i zadawać sobie pytanie: „Jakim jestem człowiekiem bez tego firmowego stanowiska?”. Dużo myślałam też o tym, czy udałoby mi się odnaleźć własną tożsamość i rozwijać swoje możliwości, będąc samodzielną i niezależną od firmy osobą. Co więcej, lubiłam wyobrażać sobie nierealne i dziwne scenariusze i może przez to praca w firmie czasami wydawała się nudna. Dlatego też uważam, że Nayun, która chce pracować niezależnie od innych, ale właściwie nie może tego zrobić, przypomina mnie najbardziej spośród bohaterów książki.

Jedną z najbardziej wzruszających historii była dla mnie ta przedstawiająca tęsknotę Dain za zmarłą babcią. Dziewczyna wiele by dała, by móc znów z nią porozmawiać, ugotować coś razem. Czasem jednak żeby móc iść dalej, musimy zaakceptować to, że ukochanej zmarłej osoby już przy nas nie ma.

Poprzez relację Dain i babci chciałam podzielić się moim podejściem do tematu straty bliskiej osoby. Bo tak naprawdę ważniejsze od faktu, że ukochanego człowieka nie ma z nami już na ziemi, jest to, że zostały nam po nim wspomnienia, przesłania, które będą żyć wiecznie. Nawet jeśli babcia nie towarzyszy już Dain, pamięć o wielu dniach wypełnionych miłością do wnuczki pozostaje w niej nienaruszona. Poprzez tę historię chciałam też pokazać, że opłakiwanie straty wymaga czasu, że to proces.

Wspomniałam wcześniej o odwadze, którą wykazała się główna bohaterka, ale tak naprawdę potrzebują jej też inni bohaterowie – i ci, którzy postanawiają zmienić swoją zawodową drogę, i ci, którzy, jak Marie, sami muszą pozwolić sobie na szczęście, także w życiu prywatnym. Ale od czego, twoim zdaniem, tę zmianę warto zacząć, co powinno być tym pierwszym odważnym krokiem?

Myślę, że ważniejsze są wewnętrzne zmiany zachodzące w człowieku, wypływające z jego decyzji, a nie te podyktowane presją otoczenia lub okolicznościami. Innymi słowy, jeśli zmianie ulegnie twoje wewnętrzne postrzeganie świata, możesz inaczej interpretować i akceptować tę samą sytuację.

Dlatego też bardzo podobała mi się scena, w której Marie zostawiła w Soyang-ri Book’s Kitchen prezent urodzinowy dla Jihuna. Zobaczyłam w niej, jak bohaterka sama zobowiązała się do samodzielnego myślenia, rozwinęła skrzydła i wzbiła się do lotu, nie oceniając własnej osoby na podstawie opinii innych. Jeśli spojrzymy na to w ten sposób, to myślę, że historia Marie ma szczęśliwe zakończenie.

W „Kuchni książek” bohaterowie często rozmawiają o swoich ulubionych powieściach. A które tytuły ty wskazałabyś jako te, które – niczym pyszne danie – poprawiają twój nastrój?

W powieści zawarłam wszystkie tytuły, które cenię i kocham, podzielę się więc książkami, które czytałam w ostatnim roku i bardzo mi się spodobały. Na początek chciałabym przybliżyć dwa utwory: „I Wish I Had a Time” autorstwa Kim Shin Ji oraz „A Night of Mind” (tytuł roboczy, książka nie została jeszcze przetłumaczona na język angielski ani polski, tytuł oryginalny brzmi: 마음 쓰는 밤), którego autorką jest Goo Suri. Obie pozycje to eseje o kochaniu codziennych małych rzeczy, o pisaniu i dzieleniu się tą codziennością. Gdy nadchodzą trudne i skomplikowane chwile, czytam zdania w nich zawarte, a ich treść przynosi ukojenie, jakby pocieszał mnie przyjaciel.

Jeśli chodzi o powieści koreańskich autorów, polecam „Nietuzinkowy sklep całodobowy” Kima Ho-Yeona oraz „When the Weather is Fine” i „Mail from PO Box 110” Lee Do-woo. Wszystkie te powieści przedstawiają historie zwykłych, szarych ludzi, opatrujących swoje rany i idących ciągle do przodu.

Z zagranicznych powieści polecam „Foster” i „Drobiazgi takie jak te” Claire Keegan oraz „Popłynę przed siebie jak rzeka” autorstwa Shelley Read. Zdania w powieści Claire Keegan czyta się jakby to były poematy. Książka Shelley Read jest natomiast fascynującą, a zarazem przytłaczającą powieścią historyczną, traktującą o emancypacji kobiet, a także ważną społeczno-obyczajową publikacją o dyskryminacji i uprzedzeniach wobec rdzennych Amerykanów.

Do listy dodaję również jeden z ostatnich esejów, który wywarł na mnie ogromne wrażenie: „Całe piękno świata. Poruszająca opowieść strażnika Metropolitan Museum of Art o sztuce i życiu” autorstwa Patricka Bringleya. Fabuła opowiada o byłym reporterze „New Yorkera”, który opłakiwał nagłą śmierć brata i przez 10 lat pracował jako ochroniarz w Metropolitan Museum of Art. Proces akceptowania straty bliskiej osoby oraz powolnego zgłębiania komfortu i znaczenia, jakie niosą ze sobą sztuka i życie opisane w książce, odczuwałam tak, jakbym oglądała o tym film.

Skoro o daniach mowa, to mam jeszcze pytanie nie tyle książkowe, co kulinarne. Czytając powieść, można nabrać niemałej ochoty na wypróbowanie koreańskich specjałów, o których mówią bohaterowie. A co ty byś poleciła spróbować naszym czytelnikom, którzy chcieliby zaznajomić się z koreańską kuchnią?

Wszystkim głodnym koreańskich pyszności mogę polecić dakbokkeumtang (nazwa oryginalna: 닭볶음탕), czyli duszonego, pikantnego kurczaka, a konkretnie wybrałabym andong jjimdak (안동찜닭). Bazę andong jjimdak stanowi sos sojowy, więc nie jest to ostre danie. Co więcej, połączenie sosu z makaronem sojowym, kurczakiem oraz różnego rodzaju warzywami prowadzi do powstania harmonii smaków.

Tteokbokki to kolejna koreańska potrawa, którą chciałabym zasugerować. Wariacji na temat tego dania jest naprawdę dużo, więc jeśli będziecie mieć okazję, to mam nadzieję, że spróbujecie gungjung tteokbokki (궁중떡볶이) – przekąskę jadaną przez królów, a także książęta i księżniczki w pałacu za czasów panowania dynastii Joseon. Zamiast pasty z ostrych papryczek (gochujang) w gungjung tteokbokki dodaje się sos sojowy, przez co danie nie jest ostre, a wyraźnie można doświadczyć na języku mieszanki innych składników: klusek ryżowych, warzyw i smażonej wołowiny.

Jeśli jesteś osobą, która lubi pikantne jedzenie, polecam do spróbowania kimchi jjigae (김치찌개) – koreańską gęstą zupę na bazie kimchi, oraz ramen.

Brzmi pysznie, trzeba będzie któreś z tych dań wypróbować! I jeszcze na koniec: czytałam, że – podobnie jak bohaterka twojej powieści – prowadzisz własną księgarnię, Cloud Walk Books, w której jednak można robić coś więcej niż tylko kupować książki. Opowiesz o tym? Czy prowadzenie takiego miejsca niesie za sobą dużo wyzwań?

Minęły już 2 lata, odkąd zaczęłam prowadzić księgarnię. W tym czasie uświadomiłam sobie, że obecnie księgarni nie określiłabym mianem sklepu, w którym po prostu sprzedaje się lub kupuje książki. Lokalna księgarnia pełni bowiem funkcję platformy społecznościowej. Sam proces poznawania innych ludzi poprzez czytelnicze spotkania, warsztaty z pisania i rozmowy o książkach w księgarniach, a także komunikacja za pośrednictwem samych książek, są cenne i wyjątkowe. Dla mieszkańców miast księgarnia pełni zatem funkcję zarówno przestrzeni do rozrywki, jak i ośrodka poradnictwa. Czas, w którym dzielę się z innymi książkami, oraz czas, w którym spisuję swoje przemyślenia, to dla mnie również momenty doładowania baterii. Oczywiście prowadząc księgarnię, nie jest łatwo ułożyć program aktywności tak, by wdrożyć go w życie i jednocześnie pisać drugą książkę. Pomimo to chwile w księgarni i ludzie, których dzięki niej poznałam, są dla mnie bardzo znaczące, dlatego też zawsze staram się dawać z siebie wszystko.

O autorce

Kim Jee Hye mówi o sobie: „Jako dziecko zawsze byłam najbardziej wygadaną i spostrzegawczą spośród sióstr. Studiowałam na wydziale mediów, marząc, żeby zostać producentką seriali, ale poddałam się, kiedy odkryłam, jak trudno znaleźć zatrudnienie w tym zawodzie.

Przez jakiś czas zajmowałam się marketingiem w firmie IT, lecz pewnego letniego dnia, kiedy wokół szalał COVID-19, zwolniłam się i zajęłam tłumaczeniami i pisaniem własnej powieści. Przesiadywałam w małej lokalnej kawiarni i pisałam, odnajdując w tym procesie coraz więcej miłości do siebie samej.

Aktualnie prowadzę księgarnię Clouds Walk Books, z nadzieją, że stanie się ona miejscem podobnym do Soyang-ri Book’s Kitchen”.

Chcesz kupić tę książkę w cenie, którą sam/-a wybierzesz? Ustaw dla niej alert LC.

Książka jest już w sprzedaży online

Artykuł sponsorowany, który powstał przy współpracy z wydawnictwem


komentarze [4]

Sortuj:
więcej
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
Tereda A - awatar
Tereda 14.05.2024 18:03
Czytelnik

Dziwna ta moda na azjatycką literaturę. 

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
domekzkart  - awatar
domekzkart 11.05.2024 20:32
Czytelniczka

Książka już wskoczyła na moją listę "do przeczytania". Naprawdę brzmi bardzo ciekawie

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Książka_koc_kot  - awatar
Książka_koc_kot 09.05.2024 07:47
Czytelniczka

Właśnie czytam "Kuchnię książek" i jestem oczarowana. Nie tylko stylem autorki, co magicznym klimatem.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Anna Sierant - awatar
Anna Sierant 08.05.2024 15:00
Redaktor

Zapraszam do dyskusji.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post